31 grudnia 2011

:)

Życzę Wam i Waszym bliskim ...
By zbliżający się Nowy Rok 2012 przyniósł radość z tego co jest, nadzieję na to co przed Wami, uśmiech i pogodę ducha na każdy nowy nadchodzący dzień.
A do tego ... skrzynki szampana
i ... Sylwestra do białego rana!
I ... pozwólmy sobie w pełni dostrzec piękno tego świata,
niech radosne chwile trwają całe dnie, miesiące i lata...

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO 2012 ROKU!!!


27 grudnia 2011

Fiolet


"Gdy człowiek identyfikuje się z fioletem to z cała pewnością można powiedzieć, że jest pełny intuicji i uczuć, wielkoduszny oraz władczy.
 Ci, którzy go wybrali,  niekiedy kryją się w cieniu niczym fiołki, w innym zaś czasie są szlachetni i władczy niczym książęta. Posiadają jednak niezwykle (zarówno dla siebie jak i dla innych) zalety. Ich wzrok kieruje się ku gwiazdom raczej niż ku ziemi. Z powodu swojej wrażliwości rzadko i z trudem ufają innym do końca.
 Wiele uwagi poświęcają oni sprawom ducha i inni uważają ich za religijnych. Niezależnie jak ich nazwać, przenika ich zawsze głęboka wiara. Czucie jest ich zaletą: umieją pomóc nie tylko sobie, ale i innym w znalezieniu właściwej drogi. Jeżeli do nich należysz, zawsze bądź posłuszny samemu sobie - doprawdy jesteś niczym klejnot wśród ludzi."
                                                                                                                 (www.kolorystyka.pl)
 
"Fioletowy od zawsze kojarzył się z władzą, uduchowieniem i szlachetnością. Purpura była bardzo cennym barwnikiem naturalnym, uzyskiwanym z niektórych gatunków małży, używano jej w starożytności, a później w średniowieczu, do farbowania płaszczy osób piastujących wysokie stanowiska. W religii purpura symbolizuje mękę Chrystusa, w imperialnej Anglii była jedynym kolorem, którym w czasie żałoby można było dopełnić odcienie szarego i czarnego, przez co aż do początku XIX wieku był uważany za kolor ponury.

W latach 60. fiolet stał się kolorem buntu i przemian, uznawano go za niekonwencjonalny i prowokujący, zaś odcienie fioletu stały się symbolem młodości i poszukiwania wolności."
                                                                                                                      (pl.wikipedia.org)




24 grudnia 2011

Życzenia i piosenka

Gwiazdora w kominie,
Prezentów po szyje.
Dwa metry choinki,
Cukierków trzy skrzynki.
Przed oknem bałwana,
Sylwestra do rana. 


Aby wszystkie dni w roku były tak piękne i szczęśliwe,
jak ten jeden wigilijny wieczór.
 

23 grudnia 2011

Ceramiczne wisiory

Wpadłam w wir robienia "serwetkowej" ceramik. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam: bierze się glinę, odciska serwetkę (niestety trzeba jedną poświęcić, bo z całej operacji wychodzi bardzo brudna) i w ten sposób powstaje bardzo oryginalny, niemalże inspirowany przyrodą, wzór.




Drugi powstał do kompletu do kolczyków, które prezentowałam jakiś czas temu tutaj.



19 grudnia 2011

Szalony grudzień

To straszne, że nie mam czasu na blogowanie. Grudzień naprawdę dał mi się we znaki. Praca, praca i tylko praca. Co tydzień kiermasz, a w miniony weekend nawet dwa, o których miałam napisać i oczywiście tego nie zrobiłam z wyżej wymienionego powodu.
Udało mi się wziąć udział w Międzynarodowych (?) targach prezentów i potraw świątecznych (czy salceson i miód pitny to potrawa świąteczna?). No nic przynajmniej rękodzieła było w bród, naprawdę było na czym oko zawiesić. Ludzi było naprawdę sporo. Nawet nasza blogowa koleżanka Magda z Modrak Cafe mnie tam znalazła. Mówiła, ze poznała po maskotkach. Dzięki Madziu za odwiedziny.
To było w sobotę.
A w niedzielę Kiermasz Kobiecy, czyli już bardziej kameralna impreza. Jak zawsze było przesympatycznie. Uwielbiam KK, głównie dlatego, że mogę się spotkać z niesamowitymi, tworzącymi dziewczynami z Łodzi i okolic. Następny 22-go stycznia. Już nie mogę się doczekać :)
I tak myślałam, że skoro ostatni weekend kiermaszowy już za mną to w ten przedświąteczny tydzień będę mogła już trochę odpocząć i zająć się przygotowaniami do Świąt. Jak to najczęściej bywa przy okazji planowania, życie pokazało mi figę z makiem, bo posypały się zamówienia na maskotki. Oczywiście najlepiej jakby dzieciaczki znalazły je pod choinką. Nie pozostaje mi więc nic innego jak zacisnąć zęby, spiąć się i usiąść do szycia, bo bycie pomocnikiem świętego Mikołaja przecież zobowiązuje :)

Kolczyki, które zrobiłam jeszcze w listopadzie: pierwsze z marmurowych kuleczek, drugie z szarego szkła crackle.




10 grudnia 2011

Żółte rozetki

Zainspirowana twórczością Piwi (poprzedni post) stworzyłam takie oto żółte rozetki. Coś mnie ostatnio mocno ciągnie do tych koralikowych "piękności".
Na początku rozetki miały pusty środek, ale nadal czegoś mi w nich brakowało i po kilku przymiarkach postanowiłam dodać szarą perełkę. Ta szarość ładnie uspokaja żółtą całość i tak naprawdę stabilizuje trochę "pływającą" i żyjącą własnym życiem rozetkę.



9 grudnia 2011

prezenty, prezenty

Jakoś w tym całym grudniowym zabieganiu nie miałam czasu pochwalić się pięknymi rzeczami, które udało mi się wygrać w Candy.
Piękny czerwony komplet wygrałam u Piwi. Wierzcie mi, "na żywo" prezentuje się jeszcze lepiej. Jego kolor cudownie rozgrzewa w te szaro-bure dni.

 
Jakby tego było mało Piwi przysłała jeszcze dodatkowe kolczyki. Prawda, że piękne?
Piwi, idealnie trafiłaś w mój gust, gdyż ostatnio bardzo interesuje mnie biżuteria z łączonych ze sobą drobnych koralików :)


Drugie szczęście spotkało mnie u Pysi. Wygrałam nagrodę pocieszenia, którą okazała się całkiem spora porcja tak zwanych przydasi: szklane kamyczki, metki, tasiemki, papierki do skrapowania, styropianowe jabłuszka. Niestety część prezentu została w pracowni, a część przywiozłam do domu i nie zdołałam zrobić zdjęcia całości.
Mam nadzieję, że Pysia mi wybaczy.
Pysiu i Piwi, bardzo Wam dziękuję i przesyłam buziaki.

Komplety z filcowych kuleczek - premiera

Ależ mnie wzięło na ten filc. Turlam kuleczki jak oszalała. A nie powiem, podoba się i w związku z tym zaraz jak coś "puszczę" w świat to biegnę dorobić kolejne. Podobno filc w tym roku strasznie modny. Znajomi byli na Targach Poznańskich, które filc zdominował. Szkoda, że nie mogłam zobaczyć tego na własne oczy. Ja za to startuję z moimi kuleczkami na targach w Łodzi, ale o tym w następnym poście.




Kolczyki też są


Każdy może sam wybrać komplet


3 grudnia 2011

Ceramiczne i "szaraki"

Pierwsze kolczyki to echo mojej ostatniej sesji w pracowni ceramicznej. Zrobiłam tylko jedną parę fioletowych krążków. Coś ostatnio sceptycznie nastawiona jestem do fioletu, no ale zaryzykowałam.
Druga para powstała na szybko, bo na pilne zamówienie. Szara masa perłowa, w sumie nic skomplikowanego.



29 listopada 2011

Opowieść o Śwince


Główna bohaterką dzisiejszego posta jest Świnka, nie byle jaka, bo... żółta. Kto powiedział, że świnki zawsze muszą być różowe?
Świnka przez większość czasu przygląda się życiu swojej właścicielki, przypięta do jej swetra jako broszka. Świnka lubi sweterek swojej pani, wiele osób się jej przygląda z podziwem. Czasem pani głaszcze ją w zamyśleniu, lub dotyka jej noska niczym guzik na widok kominiarza. Świnka bardzo to lubi.
Niekiedy Śwince udaje się wymknąć cichaczem i zamienić sweterek na coś bardziej ekscytującego, np. turkusowe piórka od których trochę kręci ją w nosie, lub parkiet (bardzo lubi tańczyć), lub biega z psem po czarno-białej łące.
Dodam jeszcze, że świnka jest urodzoną modelką i świetnie czuje się przed aparatem fotograficznym. Gdyby mogła, pojechałaby do Paryża, robić karierę w modelingu. Ma talent, wygląd i ambicje. Niestety rozdarta jest pomiędzy swoimi marzeniami, a rolą do której została stworzona przez swoja panią, z kawałka gliny i warstwy żółtego szkliwa.     
Jurto znowu zostanie przypięta do sweterka...

28 listopada 2011

Witajcie moi drodzy, przepraszam Was za moją prawie tygodniową nieobecność. Mam tak dużo pracy związanej z nadchodzącymi świętami, że już nie zdołałam znaleźć ostatnio choć odrobinki wolnego czasu, by poblogować. Smutne jest to, że w takich sytuacjach cierpi blog, no i moje relacje z Wami. Widzę nawet, że ubywa mi obserwatorów. No cóż takie jest życie. Gdybym mogła wybierać to wolałabym spędzać je na samych przyjemnościach, do których na pewno należy blogowanie i odwiedzanie Was. Niestety muszę się pogodzić z realiami. Może w nowym roku trochę odetchnę i odbuduję to co nadkruszyłam. Liczę kochani na Waszą wyrozumiałość :)
 
Dziś prezentuję efekty moich ostatnich zabaw  drobnymi koralikami, a poniżej kotek. 
 


Takiego kotka już chyba kiedyś prezentowałam. Zmuszona byłam uszyć drugiego na zamówienie.  Powędrował w świat, by prowadzić szczęśliwy koci żywot w ramionach małej księżniczki :)


 

22 listopada 2011

...

Nie mam dzisiaj weny do pisania. Wybaczcie. Za to kilka zdjęć wrzucam, żeby jakoś tę pustkę zapełnić. Pozdrawiam wszystkich :)







16 listopada 2011

Zielona kratka - tkanina z przeszłością


U mnie jak zwykle nic się nie marnuje. Misiek powstał ze starej sukienki letniej, którą szyła mi moja mama gdy miałam jakieś 10 lat. Z uwagi na to, że w PRL-u kupowało się maksymalne ilości wszystkiego co właśnie rzucili do sklepu, a potem się martwiło co z resztą zrobić, to mamie zostało jeszcze 4 metry tej krateczki, z której w późniejszym czasie powstała jeszcze długa spódnica (w latach 90-tych modne były dłuuugie spódnice) i coś tam jeszcze, już nie pamiętam co.
Uwielbiam tego typu materiały w drobną krateczkę, teraz raczej ciężko takie kupić, lub są drogie. Najczęściej spotykam je w sklepach internetowych z tkaninami do patchworków. Niestety ich ceny przewyższają moje możliwości finansowe, a przyznam Wam się, że po zwykłych sklepach z materiałami już od dawna nie chodzę. Natomiast czasem uda mi się wyszperać jakiś kupon tkaniny w sklepie z odzieżą używaną (nadal nie mogę uwierzyć, że są osoby które takie wspaniałości wyrzucają), wtedy cieszę się jak dziecko i dobry humor na resztę dnia mam zapewniony. A Wy gdzie kupujecie tkaniny, może jakaś dobra duszyczka poleci mi swoje ulubione i sprawdzone źródło?




15 listopada 2011

Wyróżnienie i kilka moich przemyśleń ;) ... i jeszcze mały apel na koniec...

Dziękuję Alexandrze i Inesce za wyróżnienie.


Zasady wyróżnienia są następujące:
* Należy napisać kto przyznał nagrodę
* Napisać 7 faktów ze swojego życia
* Nominować 15 blogerek

Doceniam przyznawane wyróżnienia. Natomiast jeśli chodzi o dzielenie się faktami ze swojego życia to raz już to uczyniłam. Czuję, że wyczerpałam temat. Odkryłam wystarczająco dużo i nie chcę się powtarzać. Uważam także, że cały blog dobitnie o nas świadczy. Jeśli nie wylewam przesadnie swojej prywaty co każdy zamieszczony post to jednoznacznie mówi o mnie, że szanuję swoją prywatność i szanuję także własnych czytelników, których niekoniecznie musi ciekawić z jakim nadzieniem pierożki jadłam dzisiaj na obiad lub jakiego koloru lakier do paznokci dzisiaj nałożyłam.
Blog poświęcony jest mojej twórczości, a nie mnie.
Odmawiam tym razem opowiadania o sobie siedmiu rzeczy. Nie wytypuję także piętnastu następnych osób. Myślę, że inni zrobią to za mnie i na pewno w końcu każdy swoje zasłużone wyróżnienie otrzyma. Ktoś łańcuszek rozpoczął, więc muszą też znaleźć się osoby, które będą próbowały go zakończyć.

W tym miejscu zaczęłam nawet pisać wywód  o tym jak śmieszy mnie bezkrytyczne epatowanie prywatą czy to w blogosferze, czy na fejsbuku, czy to na innych ćwierkająco-jakichś-tam portalach, ale skasowałam trzy pierwsze zdania, bo po co? Jeśli ktoś nie szanuje własnej intymności to jego sprawa. Jeśli nie ma samokrytycyzmu - to już gorzej. Jeśli pół dnia poświęca na robienie fotoreportażu z gotowania makaronu do spaghetti (a nie prowadzi przy tym uznanego i inspirującego bloga kulinarnego, bo mistrz to pewnie i z gotowania makaronu potrafiłby uczynić świetny temat), to jest mi tej osoby żal, bo musi być albo bardzo samotna, albo niedowartościowana, albo/i ulega modzie na ten okropny ostatnio trend "wszystko na sprzedaż, wszystko na zewnątrz". Ja tego nie zmienię, moje marzenie, by takich osób było mniej, z pewnością się nie spełni. Mam tylko jedną prośbę: nie przynudzajcie! Jeśli już musicie to robić, to wymyślcie coś oryginalnego. Tak by osoby mi podobne, nie uciekały od Was z reakcją alergiczną na Wasze powtarzalne i przewidywalne poczynania. Pomyślcie i nie przynudzajcie. Dziękuję to wszystko. Pozdrawiam. m.

14 listopada 2011

Wyniki (około)rocznicowego Candy

Witajcie!
Wiem, wiem, czekacie z niecierpliwością na wyniki. Już od rana odwiedziła mnie oszałamiająca liczba osób, chcących poznać imię bądź nick zwycięzcy (świadomie napisałam "zwycięzcy", co by nie dyskryminować dwóch panów, którzy także zakwalifikowali się do losowania).
Chciałabym jednak najpierw napisać o kilku miłych faktach dotyczących minionego rocznicowego Candy u mnie.
Po pierwsze: jestem zszokowana ilością zapisanych osób. Cieszę się, że tyle Was dotarło tutaj i zechciało powalczyć o moją biżuterię.
Po drugie: jeszcze bardziej zszokowana jestem ilością obserwatorów, którzy dołączyli w trakcie trwania zabawy. Zaskoczona jestem tym faktem, tym bardziej, że obserwowanie nie było warunkiem zakwalifikowania się do konkursu. A więc WITAJCIE MOI DRODZY! Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej. Nie ukrywam, że taka liczba chętnych do śledzenia mojego bloga uskrzydla i dodaje niesamowitego kopa do działania, za co serdecznie dziękuję :).
Trzecią rzeczą są Wasze przemiłe komentarze. Ciepło i sympatia jaka od nich tchnie sprawiają nieustannie, że uśmiech nie znika z mojej twarzy, a momenty kiedy siadam do "blogowania" są jednymi z przyjemniejszych w ciągu tygodnia.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję :D

Krótkie przypomnienie co było nagrodą:



No to teraz losowanie.
Komentarzy było 160, z czego dwa były powtórzone, a trzeci od Kachny, która pomimo tego, że komplet bardzo jej się podoba to nie przystępuje do zabawy, bo biżuterii nie nosi.
Tak więc zwycięzcę losowałam ze 157 komentarzy. Oto wynik:


Po ominięciu komentarza Kachny i zdublowanego od Света Архиповa, siedemnastka przypada, ta dam, ta dam...  Alexandrze, która prowadzi bloga www.alexandra-mojepasje.blogspot.com.
Olu, gratuluję i czekam na Twój adres. Przyślij mi go na toiowomagdowo@gmail.com.

Wszystkim serdecznie dziękuję za zabawę. Pozdrawiam cieplutko. m.

13 listopada 2011

Kolorowa

Z każdym dniem kiedy na dworze coraz brzydziej, szarzej i ciemniej, ja mam coraz większą ochotę na kolory. Dokładnie wbrew panującym trendom, bo przecież o tej porze roku to szara, brązowa, ogólnie mówiąc ciemna i stonowana biżuteria cieszy się największym powodzeniem wśród kobiet.
Mnie się chce KOLORÓW. Soczystych, radosnych, a nawet niepoważnych. Dałam chwilowy upust  temu nastrojowi i wykombinowałam bransoletkę. Metalowa rozgwiazda i stópki także przekornie kojarzą się z wakacjami na  plaży.
Nie mam pojęcia gdzie będę ją teraz nosiła, wątpię nawet czy choć trochę będzie widoczna spod płaszcza i rękawiczek. Może zwyczajnie będę ją zakładała w domu, aby w domowym ciepełku nacieszyć oko kolorowymi kamykami i odreagować brzydotę świata na zewnątrz .



Przy okazji prezentuję kolczyki o których zrobienie zostałam poproszona przez znajomą. Są przygotowane dla jej córki. Koniecznie musiały być żółte.


12 listopada 2011

:)

Ostatnio sprzyja mi szczęście do wygrywania Candy - słodkości. W piątek przyfrunęła do mnie paczuszka, której nie mogłam się doczekać odkąd dowiedziałam się, że zostałam wylosowana w zabawie u Ani i Kasi Piecyk. W paczuszce znalazłam kilka filcowych cacuszek, bardzo mi się podobają. Moim faworytem jest naszyjnik, którym dziewczyny trafiły celnie w mój gust. Resztę prezentu stanowiły: dwie pary kolczyków, broszka i przecudna zakładka do książki. Wszystko zapakowane było w śliczne woreczki. Dziewczyny dołączyły także swoją wizytówkę - pełen profesjonalizm.
Zajrzyjcie do Kasi i Ani na ich ślicznego bloga, robią bardzo fajne rzeczy. Można też zamawiać jeśli któraś z nich spodobała Wam się szczególnie (heh, oczywiście rzecz, a nie Kasia lub Ania)  :))