Było przesympatycznie, a to głównie za sprawą organizatorów i uczestników. Poznałam kilka wspaniałych dziewczyn, które prezentowały swoje fantastyczne wyroby. Oczywiście wymieniłyśmy się kontaktami i mam nadzieję, że spotkamy się na następnej takiej imprezie.
Od razu śpieszę poinformować zainteresowanych, że Kiermasz Kobiecy w Łodzi ma zamiar być imprezą cykliczną i jeśli dobrze pójdzie, będzie odbywał się co miesiąc w różnych miejscach w centrum naszego przeuroczego miasta.
Oto kilka zdjęć zrobionych pośpiesznie i nie tym aparatem co chciałam, bo w związku z tym, że jeszcze nie posiadam samochodu, musiałam robić za wielbłąda i taszczyć niemalże na plecach wszystkie swoje rękodzieła, a na duży aparat już nie wystarczyło miejsca, ani moich sił. Obiecuję, że następnym razem się poprawię i zdam bardziej profesjonalną fotorelację.
Widok ogólny na klub Jazzga, który udostępnił wnętrze. Na razie mało kupujących, ale zdarzały się także chwile kiedy bywało naprawdę tłoczno.
Moje stoisko: maskotki i to one głównie przyciągały klientelę. Jest też biżuteria, broszki, kolczyki i trochę ceramiki.
Sąsiadka Kasia, u której pierwszy raz w życiu dotykałam sutaszowych kolczyków. Następnym razem będę pamiętała, aby zrobić zbliżenie jej genialnych dzieł.
Dekupaż...
...i szafeczka z Marylin, ta podobała mi się najbardziej (szkoda, że zdjęcie wyszło nieostre).
Tutaj widok na stoliczek do gier planszowych. Był pan z wypożyczalni planszówek. Atrakcja nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych. Niestety nie miałam możliwości pograć.
Wspaniała "gięta" biżuteria. Nie znam się na tej technice i nie wiem jak się nazywa, ale byłam pod wielkim wrażeniem. O szczegóły dopytam następnym razem.
Maskotki z płótna lnianego i bawełnianego stymulujące wyobraźnię dzieci za sprawą surowego nie narzucającego się wyglądu. Ciekawa idea.
Dzień był słoneczny choć zimny. Na zewnątrz odbywały się warsztaty dla dzieci: robienie kartek i kolczyków ze wszystkiego. Były wielkie bańki mydlane i malowanie buziaczków, czyli wszystko to co dzieci uwielbiają.
Dla dorosłych także malowanie buziaczków, ale już przez profesjonalistkę Justynę.
To zdjęcie jest dla mnie przesłodkie. Mój jamniczek kupiony przez dziewczynę, która sama szyje maskotki. Poczułam się doceniona :)
Dziękuję, że wytrwałyście do końca relacji. Mam nadzieję, że się podobało i że nabrałyście ochoty by kiermasz odwiedzić osobiście. Serdecznie zapraszam. Termin następnego kiermaszu na pewno podam na blogu.
Pozdrawiam serdecznie. Magda :)
Świetna impreza!
OdpowiedzUsuńŻałuje, że przegapiłam.
Bardzo chętnie bym się przyłączyła i też cos wystawiła, jeśli to możliwe.
Nigdy jeszcze nie prezentowałam tak swoich biżutków i chętnie bym spróbowała.
Poza tym żadko sie spotykam z innymi tworzącymi w realu.
Madziu byłaś chyba pierwsza!
Bardzo mi było miło Cie poznać!
Pozdrawiam!
Bardzo lubię takie imprezy,a na takiego pięknego jamniczka to i ja miałabym chęć:)Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPięknie to zrelacjonowałaś - napewno kolejne kiermasze będa nas lepiej scalac- juz nie moge się doczekać kolejnego kiermaszu. Pozdrawiam Dorota z Twórczego Zakatka vel Maverdo
Bardzo fajna i ciekawa impreza. Szkoda, że do Łodzi mam tak daleko...
OdpowiedzUsuńłał uwielbiam takie kiermasze!!!Bardzo dziękuję za odwiedziny u mnie!Pobuszowałam po Twoim blogu i widzę, że cudowności tworzysz!!!!Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńO, proszę, jaki mnie zaszczyt spotkał. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kasia