No to teraz o ceramice:
Wisior z tego co czasem pozostaje z pracy z gliną. Były pomysły i projekty, coś po drodze nie wyszło i zostają takie pojedyncze elementy, z których czasem, jak się okazuje, można "ukleić" coś fajnego. Wisior noszę osobiście, bo właśnie przez to, że jest taki przypadkowy mam do niego ogromny sentyment :)
Poniżej próba zaprezentowania Wam kolczyków nie-foto-grafowalnych (o ile w ogóle takie słowo istnieje, a jak nie istnieje, to właśnie je stworzyłam). Na trzy próby uchwycenia ich na zdjęciu, ostatnia, ta na dłoni, wyszła w miarę ostro. Nie mam pojęcia o co chodzi. Czy to ta mnogość załamań światła na połyskującej fakturze sprawiła, że aparat oszalał? Zagadka pozostaje nadal nierozwiązana.
Wisiorek bardzo fajny! Ja też mam czasami tak, że za nic nie mogę jakiegoś ceramicznego przedmiotu sfotografować, bo tak się od szkliwa odbija :)
OdpowiedzUsuń