Mój pierwszy eksperyment z serwetką szydełkową i gliną. Otóż mając glinę i serwetkę(ta była niemalże antyczna, po babci prababci sąsiadki znajomej), a do tego formę czyli klosik ze starej metalowej lampki na biurko (tak, tak, wszystko się może przydać), można "wykombinować" taką oto miseczkę.
Zabawa wspaniała, zwłaszcza jeśli ma się gdzie to "coś" wypalić. Ja wypalam w zaprzyjaźnionej pracowni ceramicznej Agaty Redlińskiej z "Pracowni Sztuk Wszelakich pod Złotym Jamnikiem".
Wszystko byłoby cacy, gdyby nie to, że po wyschnięciu okazało się, że serwetka wtopiła się w glinę i za żaden sposób nie mogłam jej wyjąć przed włożeniem do pieca, gdzie niechybnie by spłonęła (szkoda serwetki - zapłakałam).
I tu pojawił się znajomy ceramik Grzegorz alias Gregorius (jego piękną biżuterię można obejrzeć TU), wtargnął w życie mojej salaterki niczym superman albo chirurg kardiolog i za pomocą skalpela uratował, i miseczkę, i serwetkę, i oczywiście mój nastrój tego dnia. Dziękuje Ci Grzegorz - człowieku wielu talentów (o tym też muszę kiedyś napisać).
Teraz mogę pomyśleć o dorobieniu całego kompletu skoro serwetka uratowana :)
Etykiety
anioły
(7)
biżuteria
(178)
bransoletki
(7)
broszki
(34)
ceramika
(50)
dekoracje
(6)
filc
(15)
hafty koralikowe
(16)
inspiracje
(1)
kiermasze
(12)
kolczyki
(26)
kołnierzyki
(2)
komplety
(7)
kotki
(15)
króliki
(6)
len
(17)
maskotki
(44)
misie
(25)
moje fotografowanie
(8)
pejzaż
(4)
pieski
(18)
prosiaki
(2)
różne
(53)
serca
(3)
słonie
(3)
spod igły
(99)
stemple
(1)
sztuka użytkowa
(5)
Tilda
(7)
tworzone na zamówienie
(1)
wisiory
(1)
wydziergane
(11)
ze szmatek
(12)
Jest fantastyczna! Oczami wyobraźni widzę taką paterę na owoce <3
OdpowiedzUsuńZazdroszczę możliwości działania w glinie :)