Wychodzę trochę z założenia, że lato to nie sezon na filc, że nadaje się raczej na chłodniejsze dni i jest świetnym dopełnieniem sweterków i wełnianych płaszczy.
Temperatury na dworze oscylują w granicach 25-30 stopni, a ja przewrotnie wzięłam się za filcowanie.
To chyba wewnętrzny niedźwiedź się odezwał. Czuję zbliżającą się jesień.
Pierwsza bransoletka to moje ukochane kolorki ! Ale wszystkie są śliczne :)
OdpowiedzUsuńFakt, lato nie jest sezonem na filc. Ja jednak filcuję przez cały rok :) A i latem jest jako takie zainteresowanie.
OdpowiedzUsuńwitam!bardzo dziękuje za udział w moim candy ;-)
OdpowiedzUsuńTo ja chyba też poczułam niedzwiedzia w sobie bo z kolei zaczęłam robic pomponiki ale na kuleczki filcowe też się czaję od dłuższego czasu ;-)
śliczne bransoletki.Jak dla mnie fiolet i niebieska są prześliczne.Uwielbiam te kolory^^
śliczne są, nawet nie mogę się zdecydować, która najpiękniejsza. zdolne masz łapki:)
OdpowiedzUsuńTak, filcowa biżuteria to zdecydowania oznaka nadchodzącej jesieni :)) A dla mnie jedna z niewielu rzeczy, które w jesieni lubię... Bardzo podoba mi sie ta druga:)
OdpowiedzUsuń