Naszyjnik zrobiłam już jakiś czas temu, w przypływie weny do wykorzystania koralików, z których już od długiego czasu nie wiedziałam co zrobić. Koraliki te mają ogromny otwór, a to przysparzało mi wiele problemów. Są masywne. To taki "porządny kawał szkła" i przypominają trochę szkło weneckie. Ten duży otwór przydał się gdy zdecydowałam się je nanizać na len, i to nie pojedynczą nitkę, ale osiem na raz.
Kwiatek natomiast stanowi asymetryczny ozdobnik. Można go odpiąć i użyć jako broszki kiedy nie ma się danego dnia ochoty zakładać całego naszyjnika.
jest PIĘKNYYY!!!!
OdpowiedzUsuńkwiatek postawił kropkę nad 'i', ja bym nie odpinała jednak ;) dodaje uroku i czyni naszyjnik subtelnie urokliwym :)
Śliczny, taki delikatny, w sam raz do letnich kreacji, Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńŚliczna biżuteria.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie sobie radzisz a naszyjnik wyszedł w ślicznych subtelnych kolorach i urzekły mnie te kwiaty w poprzednim poście. Niesamowite kolory powiedziałabym niestabilnie piękne.
OdpowiedzUsuńPiękny naszyjnik, a kwiatek cudny!
OdpowiedzUsuńJoj...jakie cuuuudo :)
OdpowiedzUsuń