29 października 2012

Eksperymentuję z filcem...

Całkiem niedawno pokazywałam Wam cieniowane filcowe korale, takie gdzie jeden kolor w miarę płynnie przechodzi w drugi. Kolejnym moim pomysłem, który narodził się w trakcie filcowania, były takie oto naszyjniki, gdzie punktem centralnym jest ceramiczny koralik, a od niego rozchodzą się te właśnie, przechodzące z odcienia w odcień, kolorki.
W zamyśle było także stworzenie biżuterii filcowej, ale nieco bardziej eleganckiej. Do naszyjnika brązowego powstały także kolczyki z pojedynczych jasnobrązowych kulek, ale jakoś tak się złożyło, że nie zdążyłam ich sfotografować.
Na razie powstały tylko dwa, ale jak znajdę wolną chwilkę zrobię więcej, już nie mogę się doczekać :)





28 października 2012

Dziergane kołnierzyki - odsłona druga.

Dzisiaj druga odsłona maminych kołnierzyków: srebrny, kremowy i czarny. Miał być jeszcze złoty, ale nie mogę znaleźć jego zdjęć. W takim razie następnym razem, bo kołnierzyki cały czas się robią, przybywa ich w zawrotnym tempie i nie mogę się doczekać, aby je Wam pokazać.







15 października 2012

Miśki na szybko


Miśki na szybko, o czym niestety świadczy fatalna jakość zdjęć. Ręka się trzęsła, czas naglił. Musiałam z (za przeproszeniem) wywalonym jęzorem zdążyć przed kiermaszem uzupełnić braki w zaopatrzeniu maskotkowym. Na szczęście udało mi się wszystko skończyć na czas. Uff.
I jak? Mogą być?



13 października 2012

Kilka ceramicznych nowości na szyję

Wisiorki płaskie, łezki i kółka, oraz kosteczki wyszły ostatnio z pieca. Zadowolona jestem z tego wypału, choć oczywiście nie obyło się bez strat, ale to normalka. Wypaliłam także kilka broszek, ale nie wszystko na raz, musicie troszkę poczekać :)











6 października 2012

Filcowe korale na chłodne jesienne dni



Nie to żeby jakoś szczególnie ogrzewały szyję, ale te kolory, same zobaczcie, czy nie ożywią jesiennego stroju?










3 października 2012

Ceramiczne sześciany biżuteryjne






Heh, tytuł pasta wyszedł mi jak z jakiegoś periodyku dla naukowców, a chodzi po prostu o kawałek gliny uformowany w kostkę, a po wyschnięciu jeszcze bardziej oszlifowany, co by był prawie idealnie gładki, wypalony - poszkliwiony - ponownie wypalony i nanizany na len.  Kostki są dosyć duże dlatego nie dodawałam już nic więcej. Ach, dodam jeszcze, że pierwsze szkliwo to fiolet efektowy z nutką błękitu, a drugie nazywa się "kosmos", prawda, że nazwa pięknie oddaje jego nakrapianą naturę?